sobota, 6 lipca 2013

Rosie Swale Pope- Pieszo dookoła świata

To naprawdę niesamowita historia. W marcowym JACHTINGU (03/2013) ukazała się moja rozmowa z Rosie Swale Pope. To brytyjska podróżniczka, która po śmierci męża postanowiła wyruszyć w samotną, trwającą pięć lat podróż dookoła świata. Utrzymując się z pieniędzy za wynajem domu, przemierzyła ponad 32 tysiące kilometrów. Wiele razy musiała zmagać się ze słabościami, surowym klimatem i dzikimi zwierzętami. Nie zwątpiła jednak i szła dalej. A wszystko w intencji męża, którego bardzo kochała oraz dla przypomnienia ludziom o konieczności wykonywania badań lekarskich i profilaktyce wczesnego wykrywania raka. Oprócz tego Rosie przepłynęła Atlantyk, wraz z pierwszym mężem Colinem opłynęła świat i przejechała Chile na koniu, docierając do przylądka Horn. O jej niesamowitym pełnym przygód życiu piszę w marcowym JACHTINGU. Dla ciekawych tej historii poniżej zamieszczam fragment rozmowy. Polecam!


fot. Archiwum Rosie Swale Pope
Fragment wywiadu:

ML: 2 Października 2003 roku, dokładnie w swoje 57 urodziny wyruszyłaś z domu, w Tenby w niesamowitą podróż, która odbiła się szerokim echem w mediach na całym świecie. Zdecydowałaś się obejść pieszo ziemię. Wszystko w imieniu pamięci twojego męża Clive’a, który zmarł na raka w czerwcu 2002 roku. W książce „Mała wielka podróż” napisałaś tak:

„Musiałam zrobić dla niego coś, co byłoby zarazem wielkie i szalone. Myślałam więc o wzięciu udziału w kilku maratonach przeciw chorobom nowotworowym. Przyglądałam się mapie świata wiszącej na ścianie i zastanawiałam się, czy dałabym radę wziąć udział w maratonach w różnych krajach. W pewnym momencie poczułam, jakby coś musnęło mnie po karku. Przez głowę przeszła mi pewna myśl. Wtedy postanowiłam ruszyć w podróż dookoła świata."


Jak wyglądały przygotowania? Jak udało ci się uzbierać pieniądze potrzebne do zrealizowania tak wielkiego projektu?


RSP: Miałam bardzo mało pieniędzy, ale za to świetny sprzęt. Zainwestowałam w dobre buty i kilka innych niezbędnych rzeczy. Przede wszystkim jednak chciałam być samowystarczalna. Budżet miałam naprawdę niewielki: kilka tysięcy funtów, z wynajmu domu, zaliczki za książkę i od magazynu Runner’s World. Zaplanowałam trasę północną, wiodącą przez ląd, połączony Kanałem La Manche i Cieśniną Beringa. Można to sobie łatwo wizualnie wyobrazić. Dzięki temu nie musiałam wydawać pieniędzy na bilety lotnicze. Rozpoczęłam wędrówkę z Tenby w Walii, mojego rodzinnego miasta. Dalej były Anglia, Holandia, Niemcy, Polska, Litwa i Łotwa. Potem trafiłam do Rosji, gdzie przemierzyłam Syberię. Następnie dotarłam na mroźną Alaskę. Stamtąd przez Kanadę, Stany Zjednoczone, Grenlandię, Islandię i Szkocję wróciłam do domu. Obejście ziemi dookoła zajęło mi pięć lat. Przeżyłam mnóstwo niesamowitych chwil. Szczęścia, radości, walki z samą sobą. Spotkałam wspaniałych ludzi, podziwiałam naturę. Przyznam szczerze, że Polska to jeden z moich ulubionych krajów. Przygotowania zajęły mi rok. Musiałam załatwić wszystkie niezbędne formalności, wizy, nauczyć się pięciu języków i mnóstwo ćwiczyć, aby wzmocnić się kondycyjnie. Wierzę z całego serca, że kiedy robisz coś z pasją, wkładasz w to serce i ciężką pracę, osiągniesz sukces. Najważniejsze to dobrze się przygotować.



Rosie w Nowym Jorku

ML: Podczas podróży bardzo często spałaś na dziko, rozbijając namiot w lesie, albo przy drodze. Miałaś jakieś przygody z niebezpiecznymi zwierzętami?


RSP: Zawsze miałam na uwadze to, że jestem tylko gościem w ich świecie. W obcowaniu z dzikimi zwierzętami najważniejsze jest, żeby traktować je z szacunkiem. Miałam raz pewne niesamowite spotkanie na Syberii. To była piękna i cicha noc, po kilkudniowych burzach. Ten niezwykły region nazywany jest przez miejscowych ziemią bez końca. Przekonałam się o tym, ponieważ od dłuższego czasu nie spotkałam ani jednego człowieka. Pamiętam jak przedzierałam się cały dzień przez las i marzyłam tylko o tym, żeby odpocząć. Kiedy nadeszła noc i już miałam zasypiać, nagle zobaczyłam w namiocie głowę wilka, który chyba szukał schronienia. Nigdy nie byłam tak przerażona. Zdałam sobie sprawę z ogromnego niebezpieczeństwa. Z drugiej jednak strony było to jedno z najpiękniejszych stworzeń jakie widziałam w swoim życiu. Zamrożone krople wody na jego uszach wyglądały jak diamenty. W pewnym momencie ziewnął i zobaczyłam całe jego uzębienie. Zrobiło na mnie piorunujące wrażenie. Modliłam się tylko, żeby nic mi nie zrobił. Wierzyłam, że będzie dobrze. Pocieszałam się tym, że przecież w czasach starożytnego Rzymu wilki towarzyszyły ludziom i nie zawsze myślały o nich jak o obiedzie. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, wilk ostatecznie się wycofał. Przez następne dni czułam się jednak obserwowana przez jego sforę. Nie było to dla mnie komfortowe.

ML: Często, kiedy marzę o dalekich podróżach siedzę w oknie mojego pokoju i patrzę na gwiazdy. Też miałaś coś takiego, kiedy byłaś młoda?


RSP: Tak, miałam podobnie. Pamiętam jak wsiadałam na rower, jechałam przed siebie i wyobrażałam sobie, że zobaczę cały świat. Miałam wtedy jakieś 9 lat.



Rosie na Youtube:




Powitanie Rosie

Pozdrowienia od Rosie dla Czytelników

JACHTING 03/2013
www.jachting.pl


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz