niedziela, 7 lipca 2013

Kinga Choszcz- Freespirit

„Stojąc nad moim grobem nie płacz, bo przecież mnie w nim nie ma. Nie usnęłam na wieki. Znajdziesz mnie w szumie tysięcy wiatrów…”

Kinga Choszcz

Kinga Choszcz od zawsze kochała podróże. Myślę nawet, że była jedną z tych osób, które chęć poznawania i doświadczania przygód mają we krwi. Ciągnęło ją w świat i nie mogła się temu oprzeć. Podobno poczęta została nawet na autostopowej wyprawie. Od małego rodzice zabierali ją na wycieczki po Polsce, podróżując właśnie w ten sposób. Pasja do zwiedzania świata ogarnęła ją w szkole średniej tak mocno, że w wieku osiemnastu lat postanowiła wyruszyć autostopem do Irlandii Północnej. Po powrocie wolny duch nie dawał jej spokoju, więc wymyśliła, że wyruszy w ośmiomiesięczną autostopową wyprawę na wschód. Głównym celem był Nepal, ale po drodze Kinga odwiedziła też Indie, Chiny, Pakistan, Kazachstan i wiele innych miejsc. W książce „Pierwsza wyprawa Nepal” napisała:

Azja. Górskie królestwo Nepalu, pustynie indyjskiego Radżastanu, lodowce tajemniczego Pakistanu. Buddyjskie klasztory w Himalajach, palmy kokosowe, bose dzieci, magiczne świątynie, wąskie zatłoczone uliczki, święte krowy. Osiem miesięcy azjatyckiej włóczęgi. Bez biura podróży czy wielkich pieniędzy. Lądem. Stopem, pociągiem, ciężarówką, na wielbłądzie albo rykszą.”

W październiku 1995 roku Kinga pojechała w podróż, z której szczęśliwie wróciła po ośmiu miesiącach. Podczas wyprawy wydarzyło się wiele ciekawych przygód. Noclegi pod gołym niebem, mieszkanie u lokalnej ludności…

W jednym z dzienników po powrocie Kinga napisała:

Wiem, że dla mnie to nie koniec podróży. Został jeszcze jeden, ostatni, olbrzymi, być może najtrudniejszy kontynent- Afryka”

Kinga i Radosław "Chopin" Siuda

Zanim jednak Kinga „Freespirit” (taki przydomek nadali jej ludzie, którym wymówienie jej nazwiska sprawiało trudność) wyruszyła do Afryki, na targach ezoterycznych poznała Radka „Chopina” Siudę. On planował wyruszyć w podróż dookoła świata ona chciała wziąć udział w rowerowym rajdzie pokoju, który miał rozpocząć się w Kanadzie. Coś ich jednak do siebie zbliżyło, postanowili zmienić swoje dotychczasowe plany i razem wyruszyć w podróż. Oczywiście autostopem. 7 października polecieli do Nowego Jorku. Bilety w jedną stronę, kilkaset dolarów, dwa plecaki i głowy pełne marzeń. To wszystko co ze sobą mieli. Wiedzieli tylko tyle, że chcą objechać świat dookoła. Pierwszą noc spędzili u napotkanych ludzi dzięki czemu nie musieli spać w Central Parku. Dalej ruszyli na tułaczkę przez południowe Stany. Dotarli na Alaskę. Stamtąd złapali stopa i kierowali się w kierunku Ameryki Południowej. Potem był lot do Australii, Azja, Europa. Zwiedzili w sumie 47 krajów. Cała wyprawa zajęła im 5 lat. Po powrocie zostali obsypani nagrodami i wyróżnieniami. Wśród nich znalazła się najbardziej prestiżowa polska nagroda podróżnicza, czyli Kolos. Gazety pisały o ich niezwykłym wyczynie. Powstała też książka pt. „Prowadził nas los” opisująca pięcioletnią podróż. 5 września 2003 roku Kinga przekroczyła Polską granicę. Musiała dokończyć podróż za siebie i Chopina, ponieważ ten zachorował w Pakistanie i musiał wracać do kraju. W dzienniku, w ostatnich słowach Kinga napisała tak:

“Wysiadam więc na polskiej ziemi i pierwsza osoba, z którą tu rozmawiam, to... autostopowicz, który też czeka na tej samej trasie. Klasyczny, młody podróżnik, z kapeluszem i gitarą. Rozmawiamy chwilę, pytam jak się stopuje, a on mówi:

- Nie zgadniesz skąd właśnie wracam. Z Hiszpanii!
- A ty nie zgadniesz skąd ja właśnie wracam... - odpowiadam.”

W 2006 roku Kinga wyruszyła w samotną, autostopową wyprawę do Afryki. Dojechała do Gibraltaru. Potem było Maroko, Sahara Zachodnia, Mauretania, Senegal, Gambia, Gwinea, Sierra Leone, Liberia, Mali, Burkina Faso, Niger i Wybrzeże Kości Słoniowej, gdzie Kinga wykupiła z niewoli dziewczynkę i odwiozła ją do rodzinnej wioski. W czasie podróży przytrafił się najgorszy z możliwych scenariuszy dla każdego podróżnika. Kinga zachorowała na malarię mózgową. Zmarła w Ghanie 9.06.2006 roku.


„Życie tu i teraz, najlepiej jak się tylko da, bez wieszania poprzeczki zbyt wysoko, jest życiem szczęśliwego człowieka.”

Kinga Choszcz


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz