Lubię takie pozytywne filmy. Razem z Julią Roberts i Hugh Grantem wędrowałem wczoraj po ulicach londyńskiej dzielnicy Notting Hill, która od lat znana jest a tego, że stanowi mieszaninę kultur i przeróżnych stylów życia. To jedno z ulubionych miejsc artystów i gwiazd, a ceny domów zaczynają się tu od miliona funtów. Nie zawsze jednak było to miejsce cieszące się tak dobrą sławą. Jeszcze w latach 50. XX w. była to bardzo biedna dzielnica, do której masowo zjeżdżali przybysze z Karaibów. Przeludnienie doprowadziło w konsekwencji w 1958 r. do zamieszek na tle rasowym.
Dzisiaj jest to jedno z najciekawszych miejsc w Londynie, które przyciąga turystów mnóstwem atrakcji. Właśnie dziś, jak co roku w ostatnią niedzielę sierpnia rozpoczyna się tam słynny karaibski karnawał w Notting Hill, który swoje początki miał w latach 60. Uznawany jest na świecie za drugi po festiwalu w Rio! Zapoczątkowali go afroamerykańscy imigranci, w szczególności z Trynidadu, aby podtrzymywać swoją tradycję i nawzajem się jednoczyć. Impreza potrwa do jutra i na pewno nie zabraknie na niej kolorów, muzyki, barwnych kostiumów i dobrej energii, która będzie unosiła się na pięciokilometrowej trasie i udzielała wszystkim obecnym. W 2007 roku podczas zabawy wykorzystano 15 000 kostiumów, 150 000 pióropuszy i 30 milionów cekinów! Zagrano także 16 000 utworów i zużyto 100 litrów dekoracyjnej farby do malowania ciała. Nie wspominając już o tym, że zjedzono 5 ton kurczaka i 30 000 kolb kukurydzy. Myślę, że niejeden turysta wracał do domu chwiejnym krokiem jeżeli w sumie podczas karnawału pochłonięto 25 000 butelek rumu:)
Karnawał w Notting Hill
Poza karnawałem dzielnica najbardziej ożywa w sobotnie poranki, kiedy na Portobello Road ma miejsce wielki targ, będący rajem dla miłośników antyków i kolekcjonerów staroci. Od Elgin Crescent ciągną się budki z żywnością. Można tu kupić suszone pomidory, chleb z oliwą, świeże warzywa i owoce. Warto też w wolnej chwili zahaczyć o słynną podróżniczą księgarnię Travel Bookshop, która była pierwowzorem tej z filmu "Notting Hill" Skrzypiące drzwi, przechadzanie się między półkami i podziwianie wiszących na ścianach map na pewno będzie wspaniałym przeżyciem dla każdego miłośnika dalekich wojaży.
Travel Bookshop w dzielnicy Notting Hill
Portobello Market
Przede wszystkim jednak największą sławę tej dzielnicy przyniósł film z Julią Roberts i Hugh Grantem z 1999 roku, który wczoraj obejrzałem. Trafił do serc widzów na całym świecie, ale niestety nie uniknął krytyki, ponieważ nie ukazywał zbyt wielu czarnych mieszkańców dzielnicy.
Mi się jednak bardzo podobał. Fantastycznie było zobaczyć zestawienie dwóch światów. Bogatej gwiazdy Anny, której życie pokazuje, że sława to tak naprawdę iluzja lepszego życia i Willa, który jest właścicielem kiepsko prosperującej księgarni podróżniczej. Od momentu, kiedy kobieta wchodzi do tej londyńskiej krainy książek w powietrzu zaczyna się pisać zupełnie nowa powieść. I tu postawię kropkę.
P.S. Dla tych, którzy chcieliby odwiedzić dzielnicę Notting Hill:
Metro: Notting Hill Gate (Linie Central, District i Circle)
Ponad tydzień temu będąc w Gdańsku odwiedziłem wystawę 'The Human Body' i muszę przyznać, że to było jedno z najbardziej niesamowitych doświadczeń w moim życiu. Podczas spaceru po gdańskiej starówce otrzymałem ulotkę, na której napisane było:
TA WYSTAWA ODMIENI TWOJE ŻYCIE.
Postanowiłem więc się na nią wybrać i przekonać na własnej skórze czy faktycznie tak będzie.
I powiem szczerze, że było to naprawdę niezwykłe doświadczenie. Na samym początku zostawiłem w szatni wszystkie rzeczy, ponieważ nie wolno było wnosić telefonu ani żadnych urządzeń służących do rejestrowania obrazu. Skręciłem w pierwszy z ciągnących się tajemniczo korytarzy i na 2 godziny zanurzyłem się w zupełnie inny świat. To było jak wyprawa na inną planetę. Wystawa podzielona jest tematycznie na układy człowieka i narządy, które w nich pracują. W każdej sali wyświetlane są też filmy, będące uzupełnieniem prezentowanych eksponatów. Wszystkie pokazywane części ciała są prawdziwe i specjalnie poddane skomplikowanemu procesowi plastynacji, który polega na usunięciu z tkanek organizmu wody oraz tłuszczów i nasyceniu ich odpowiednimi polimerami, co powoduje zatrzymanie ich rozkładu. Dzięki temu możliwe jest podziwianie narządów osób, które przed śmiercią wyraziły zgodę na ich wykorzystanie w celach naukowych.
Widziałem ludzki mózg, serce, kręgosłup, naczynia krwionośne, układ pokarmowy, chorą wątrobę, a nawet płuca osoby, która przez wiele lat paliła papierosy! Obok tego ostatniego eksponatu stało wielkie pudło, do którego ludzie wrzucali swoje paczki po tym jak zobaczyli co sami sobie fundują:)
I myślę, że właśnie jest taki sens i główne przesłanie tej wystawy. Najważniejsze jest w niej to, żeby pokazać jak fantastycznie stworzony jest człowiek i jak bardzo często sam niszczy swoich "pracowników" czyli narządy, które mają mu służyć na długie lata. Warto jest nabrać tej świadomości i na własne oczy przekonać się jak doskonale to w nas wszystko działa, wybierając się w podróż do wnętrza samego siebie. W każdej chwili można też zadawać pytania studentom medycyny, którzy rozwiewają wszelkie wątpliwości i przekazują wiele cennych informacji na temat ludzkiego zdrowia. We mnie ta dwugodzinna podróż wyrobiła ostrzejsze spojrzenie na ludzką naturę i uświadomiła to jak niezwykłą moc w sobie nosimy.
Polecam!
P.S. Wystawa ze względu na duży sukces została przedłużona do 13.10.
Padał
deszcz. Dookoła słychać było lekko obijające się o kamienną ścianę krople wody. Każda
z nich dotykała mnie lekko, wpadając po koszulę. Barcelona przywitała mnie
ulewą, a ja przyjmując zaproszenie skręciłem w jedną z wąskich ulic, aby
dowiedzieć się o niej jak najwięcej. Tak właśnie, z każdym krokiem
przewędrowałem w myślach przez całą jej historię docierając do Barrio Gotico-
barcelońskiej starówki, która wzniesiona została w XIV i XV wieku.
To co
najbardziej rzuciło mi się w oczy to przepiękne kaskady roślin spływających z
każdego okna, balkonu i domu. Większość turystów docierających do Barcelony udaje
się na spotkanie z największym dziełem Gaudiego- Sagradą Familią, która króluje
nad miastem zrzeszając wokół siebie co chwila spoglądających w górę
przechodniów. Nic dziwnego, że każdy chce ją zobaczyć. To jeden z najbardziej
niezwykłych i oryginalnych kościołów jakie zbudowano. Kiedy dotarłem na miejsce
zrozumiałem co to znaczy mieć pasję. Bo tylko prawdziwa pasja potrafi popchać
człowieka do wykonania czegoś tak niebywałego. Sagrada to dzieło stworzone
przez Gaudiego, który większość życia poświęcił właśnie tej budowli. Prace nad
świątynią rozpoczęły się pod koniec XIX wieku. Od 1911 roku architekt mimo
wielu innych zajęć całkowicie poświęcił się swojemu najważniejszemu dziełu.
Pracował bez wytchnienia, mieszkał na budowie, cały czas poprawiał i
udoskonalał każdy szczegół. Niestety mimo ogromnego zaangażowania nie ukończył
kościoła, ponieważ zmarł tragicznie w 1926 roku. Współcześnie wciąż wielu
budowniczych pracuje nad kolejnymi częściami projektu, ale są to zwykle
nieudolne próby naśladowania wielkiego mistrza, jakim był Gaudi. Miasto pełne
jest dzieł architekta. Weźmy dzielnicę Eixample, gdzie znajdują się słynne kamienice
Casa Battlo i Casa Mila. Błądząc po Barcelonie warto też odwiedzić słynną katedrę
Lea Seu, która jest jedną z najbardziej okazałych budowli gotyckich w
Hiszpanii. Wchodząc koniecznie trzeba zwrócić uwagę na bogato zdobioną fasadę,
zapraszającą do wnętrza. Niezwykle wygląda również dziedziniec z XIV-wiecznymi
krużgankami i zielonym ogrodem.
Sagrada Familia
Pod wieczór
kiedy ożywa nocne życie Barcelony zobaczyć można zapierający dech w piersiach
pokaz grających fontann, które wszystkimi kolorami tęczy strzelają w niebo,
albo jak ja udać się na Ramblas- główny bulwar miasta. To tu najwięcej jest
kawiarenek, gdzie można napić się horchaty.
Jest to mleczny napój z migdałami, w którym rozsmakowują się mieszkańcy,
opowiadający sobie o przygodach minionego dnia.
Ostatnim
etapem mojej wędrówki po Barcelonie była wspomniana katedra La Seu, gdzie
siedząc na dziedzińcu przypatrywałem się białym gęsiom. Jest ich tam wiele, a
symbolizują niewinność św. Eulaii, patronki tej świątyni.
Podczas
zwiedzania Barcelony wsłuchajmy się w jej historię, bo to ona buduje dane
miejsce i niesie wspomnienia tych, którzy byli tu przed nami...