poniedziałek, 31 marca 2014

Roz Savage- Królowa Oceanów (aktualizacja)

W najnowszym numerze magazynu 'Wiosło' z którym właśnie rozpoczęliśmy współpracę ukazał się mój tekst i rozmowa z Roz Savage- pierwszą i jedyną kobietą na świecie, która samotnie przewiosłowała Ocean Atlantycki, Indyjski i Spokojny. Po trzydziestce wioślarka postanowiła zmienić swoje życie. Rzuciła pracę w korporacji, sprzedała duży dom na przedmieściach i postanowiła poświęcić się swojej pasji. W swojej karierze pokonała ponad 15 tysięcy mil morskich, na wodzie spędzając w sumie ponad 500 dni. Mieliśmy przyjemność poznać się w listopadzie na spotkaniu autorskim z okazji premiery jej książki pt. "Stop Drifting, Start Rowing: One Woman's Search for Happiness and Meaning Alone on the Pacific". Efektem tego spotkania jest wywiad, do którego lektury serdecznie zachęcam. Bardzo cieszę się z tej rozmowy i mam nadzieję, że zainspiruje Was tam samo jak i mnie :) Zamieszczam w tym celu krótkie fragmenty.

"W przypadku Roz decyzja o porzuceniu dawnego stylu życia była strzałem w dziesiątkę i pokazała, że najbardziej fantastyczne rzeczy w życiu znajdują się poza strefą naszego komfortu. Dziś ta niepozorna blondynka ma na swoim koncie cztery rekordy Guinnessa w wioślarstwie oceanicznym, a jej biografia niejednego mogłaby przyprawić o szybsze bicie serca. Brytyjka jest pierwszą kobietą na świecie, która samotnie przewiosłowała Ocean Atlantycki, Indyjski i Spokojny. Pokonała w swojej sportowej karierze ponad 15 tysięcy mil morskich, na wodzie spędzając w sumie ponad 500 dni. Podbijać tak niebezpieczne i rozległe obszarowo akweny zaczęła w 2006 roku. Wtedy właśnie udało jej się zrealizować pierwszy projekt i postanowiła wystartować w regatach przez Atlantyk. Była jedyną kobietą, która wzięła udział w wyścigu. [...] Roz Savage pokazała mi, że czasami warto jest odważyć się na zmiany, które w konsekwencji mogą odmienić całe życie. Dzięki temu, że kiedyś postawiła wszystko na jedną kartę i poszła za głosem swojego serca, dziś zaszła tak wysoko. Czasem trzeba tylko wsłuchać się w ten głos, który podpowiada, że być może nie dla nas przeznaczone są korporacyjne wieżowce i szklane sufity. Jeśli pozwolimy mu się poprowadzić, doprowadzi nas do celu. W każdej dziedzinie życia."


ML: Jak zaczęła się Twoja wioślarska pasja? Jak wspominasz swoje początki?

RS: Moją przygodę z wioślarstwem zaczęłam podczas studiów na Oxfordzie. Miałam wtedy 18 lat. Nie lubiłam ćwiczyć, a bardzo lubiłam jeść. Nie chciałam więc przytyć, dlatego starałam się być aktywna i wtedy po raz pierwszy zetknęłam się z tym sportem. Poczułam, że mam do tego smykałkę. Kiedy jednak jako dwudziestoparolatka zaczęłam pracować, nie miałam czasu na wiosłowanie i powróciłam do mojej pasji dopiero po trzydziestce. Wtedy właśnie zaczęłam przepływać oceany.


ML: Co chciałabyś przekazać Czytelnikom WIOSŁA?

RS: Jeśli znajdujesz się na rozstaju dróg, miej odwagę szukać swojej własnej ścieżki. Wypatruj tych mniej uczęszczanych, odkrywaj je i nie bój się podążać za marzeniami. Na tych, którzy podejmują ryzyko, zawsze czekają największe korzyści.

Roz Savage


Londyn, 25.11.13






środa, 26 marca 2014

Popołudnie w Canary Wharf

Canary Wharf to biurowy kompleks we wschodnim Londynie, do którego od dawna chciałem się wybrać. Kiedy po wyjściu ze stacji metra spojrzałem w górę na ogromne wieżowce, przez chwilę kręciło mi się w głowie. Nic w tym dziwnego, ponieważ umiejscowione są tutaj jedne z najwyższych budynków w Wielkiej Brytanii: One Canada Square, 25 Canada Square i 8 Canada Square. Obecnie dzielnica zajęta jest przez duże banki jak Barclays czy HSBC, a także firmy medialne m. in. The Telegraph czy Daily Mirror. Zbaczając z utartego przez turystów i pracowników miejscowych korporacji szlaku, zagłębiłem się w pobliskie ulice. Cały czas miałem wrażenie jakbym spacerował po rybackiej wiosce. Porywisty wiatr, który rozwiewał moje włosy na wszystkie strony tylko utwierdzał mnie w tym przekonaniu. Na sam koniec udało mi się odnaleźć brzeg Tamizy, z którego rozpościerała się piękna panorama na pełne pośpiechu, ale jednocześnie bardzo hermetyczne Canary Wharf.

I to drugie oblicze podobało mi się zdecydowanie bardziej.



fot. Michał Lachowicz



























Grawitacja

W naszym codziennym, zabieganym i często przyziemnym życiu, uczta filmowa jaką serwuje nam meksykański reżyser Alfonso Cuaron to nie lada gratka dla wszystkich wielbicieli kosmosu oraz silnych emocji. A tych zdecydowanie tu nie brakuje. "Grawitacja" to propozycja, która wyróżnia się na tle innych filmów 3D. Po napisaniu scenariusza reżyser czekał na rozpoczęcie produkcji aż na cztery lata, ponieważ ówczesny rozwój technologiczny nie był w stanie zaspokoić jego wizji.

Sandra Bullock (Ryan) i George Clooney (Matt)
Razem z dr. Ryan Stone (graną przez Sandrę Bullock) i doświadczonym astronautą Mattem Kowalsky (w tej roli George Clooney, zdecydowanie najbardziej pozytywny duch całego przedsięwzięcia) wyruszamy się w podróż, w której jesteśmy świadkami misji wahadłowca kosmicznego 'Explorer'. Powoli wchodzimy w historię, której tłem są obrazy uświadamiające nas o potędze wszechświata. W 'Grawitacji' jak u Hitchocka na początku filmu, jesteśmy trochę nieświadomi rozwoju wydarzeń, ale przeczuwamy że za chwilę wydarzy się coś, co na zawsze odmieni los głównych bohaterów. I tak właśnie się dzieje.

Podczas spaceru kosmicznego szczątki satelity telekomunikacyjnego uszkadzają stację astronautów. Pozostali członkowie wyprawy giną, a główni bohaterowie tracą kontakt z Centrum Lotów Kosmicznych w Huston. Od tego momentu zaczyna się walka o życie. Pojawiają się problemy z brakiem tlenu. Sytuacja staje się krytyczna. Ryan z Mattem dryfują, prowadząc rozmowy o życiu i zdają sobie sprawę, że może się ono niedługo skończyć. Przejmującym elementem jest wyznanie kobiety, w którym opowiada o śmierci swojej córki. Dla kontrastu mamy Matta, który jest bardzo żartobliwy i momentami bywa to nienaturalne. Myślę jednak, że swobodę i kosmiczne żarty można zrzucić na kark jego doświadczenia. George Clooney chociaż na chwilę pozwala uśmiechnąć się przejętemu widzowi. Sandra Bullock po raz kolejny udowodniła swój kunszt aktorski i pokazała, że sprawdza się dobrze nie tylko w komediach romantycznych. Mimo, że osobiście jej gra aktorska mnie nie porywa, to z całą pewnością dużą odwagą jest udział w filmie, który trzeba udźwignąć swoją rolą i być charakterem, na którym głównie skupiona jest uwaga publiczności. Dzięki temu widz ma możliwość zbudowania szczególnej więzi z główną bohaterką i może wczuć się w jej sytuację. Pomagają mu w tym oczywiście bezbłędne efekty specjalne zasługujące na prawdziwe uznanie oraz idealnie oddające rzeczywistość. Istotne jest też motto, które przekazuje nam reżyser. Pokazuje nam, że czasami w życiu trzeba doświadczyć trudnych momentów, ale potem wspaniale możemy narodzić się na nowo. Emocji dostarcza nam także doskonale podkreślająca atmosferę ścieżka dźwiękowa. W całej tej kosmicznej ciszy muzyka jest tylko lekkim tłem dla obserwowanej przez widza akcji.


Niestety w 'Grawitacji' moim zdaniem obserwujemy w pewnych momentach przerost formy nad treścią. Fabuła została bardzo uproszczona. Niektóre momenty wydają się mało realistyczne, a wręcz komiczne. Jednak chyba każdemu pod koniec filmu kamień spada z serca.

'Grawitacja' to zdecydowanie film, który warto obejrzeć dla przytłaczających rozmachem efektów specjalnych. Moim zdaniem jednak, aby dobrze odebrać cały przekaz należy udać się do kina, ponieważ jest to film kinowy. Oglądanie go na ekranie komputera nie dostarczy nam prawdziwych emocji. Fakt, że film Cuarona triumfował na tegorocznej ceremonii BAFTA i Oscarach powinien Was zachęcić.




piątek, 21 marca 2014

311 kroków

311 kroków- tyle kosztował mnie poniższy widok na niesamowicie rozpościerającą się panoramę Londynu. Monument to the Great Fire of London to fantastyczne moim zdaniem miejsce na mapie miasta. Trud kilkunastominutowej wspinaczki szybko zostanie wynagrodzony, kiedy tylko znajdziemy się na tarasie, do którego prowadzi ponad trzysta wąskich i spiralnych schodów. Monument to najwyższa wolnostojąca kolumna na świecie zaprojektowana na wzór dorycki i upamiętniająca Wielki pożar Londynu, który miał miejsce w 1666 roku. Wysokość budowli wynosi 62 metry, a na jej szczycie widoczna jest pozłacana urna. Pierwotnie na jej miejscu planowano umieścić statuę Karola II Stuarta, ale nie spotkało się to z aprobatą władcy. Konstrukcja znajduje się niedaleko piekarni na Pudding Lane, gdzie zaczęło płonąć miasto. Straty były ogromne. Silny wiatr niósł ogień w kierunku zachodnim, pochłaniając po kolei budynki, których konstrukcje wzniesiono z materiałów łatwopalnych. W sumie zniszczeniu uległo kilkanaście tysięcy budowli, wliczając w to siedziby gildii i kościoły, ze słynną Katedrą Św. Pawła na czele. W pożarze życie straciło 6 osób. Spłonęło także mnóstwo szczurów, zasiedlających miasto, które były źródłem trwającej od 1665 roku epidemii dżumy. Odbudowa Londynu kosztowała jego mieszkańców mnóstwo wysiłku i funduszy, które pokryły zakup trwalszych i bardziej odpornych niż wcześniej materiałów. Było to możliwe m. in. dzięki podatkowi węglowemu, który został uchwalony przez Parlament.

Monument zamknięto dla zwiedzających na czas II Wojny Światowej, a otwarto ponownie pod koniec lat czterdziestych. W kolejnych latach poddawano go gruntownemu remontowi, włączając w to instalację panoramicznej kamery, która umożliwia osobom niepełnosprawnym zobaczenie na żywo panoramy rozciągającej się ze szczytu.

Każdy po zejściu z tarasu widokowego otrzymuje certyfikat poświadczający wspinaczkę.

A potem może udać się przed siebie. Po schodach swoich marzeń :)


fot. Michał Lachowicz





W tle Tower Bridge
The Shard- najwyższy wieżowiec w Europie


Certyfikat 
Monument


wtorek, 18 marca 2014

Mayfair

Lubię czasami rano pobiec do metra

Wysiąść na stacji Hyde Park Corner

A potem spacerować godzinami po ulicach Mayfair

Słuchając kropli deszczu obijających się o parasole przechodniów

Mayfair



Connaught Hotel

poniedziałek, 17 marca 2014

Hollywood Evening

Zapraszam dziś wieczorem do radia MDX na 'Hollywood Evening' którego główną bohaterką będzie Julia Roberts. Zaczynamy o 20.00 polskiego czasu. Do usłyszenia:)

Link do radia: http://www.mdxsu.com/top-navigation/student-media/radio-mdx


Pretty Woman

Julia z Oscarem za Erin Brockovich, 2001