Moja rozmowa z nią i tekst ukazały się w magazynie JACHTING (nr. 4/2012) Poniżej fragmenty. Polecam!
Jessica Watson- Trzy przylądki solo przed 18stką!
Michał Lachowicz: Dlaczego postanowiłaś opłynąć
samotnie Ziemię? Czy było to Twoim marzeniem?
Jessica Watson jest najmłodszą osobą na świecie, która samotnie bez zawijania do portu opłynęła świat. Zajęło jej to 210 dni. Do portu w Sydney, skąd wyruszyła, dotarła 15 maja 2010 roku na trzy dni przed swoimi 17 urodzinami. Nie była to jednak do końca samotna podróż. Razem z Jessicą była Ella’s Pink Lady, 10 metrowy, różowy jacht, który z młodą żeglarką przeżywał sztormy, wspaniałe wschody i zachody słońca oraz podziwiał rozgwieżdżoną panoramę nieba każdej nocy. Ogromna fala krytyki spadła na rodziców dziewczyny, którzy posądzeni zostali o nieodpowiedzialność. Wielu żeglarzy i osób ze środowiska uważało, że jest to wyczyn ponad siły młodej Jessiki. Kto jednak lepiej niż rodzice może znać swoją córkę. Okazało się, że żeglarka utarła nosa niedowiarkom i opłynęła kulę ziemską. Watson pytana o powody morskiej wyprawy powiedziała: „Chciałam się sprawdzić i osiągnąć coś z czego będę dumna. Chciałam też zainspirować innych ludzi. Większość nie wie, że można być zdolnym do takich rzeczy. Ludzie nie zdają
sobie sprawy z tego do czego zdolne są nastolatki.” Cała podróż Jessiki trwała 210 dni. Poprzedzały ją przygotowania i remont jachtu, który trwał 6 miesięcy. W tym czasie zamontowano instalację elektryczną, ponieważ prąd na łodzi jest bardzo ważny. Zasila telefon satelitarny i wiele innych niezbędnych przedmiotów. Umieszczono również dwa akumulatory żelowe 80 Ah i dodatkowy akumulator do rozruchu silnika. Do ich ładowania przeznaczono dwa 80-watowe panele słoneczne, jeden 60-watowy i generator wiatrowy Rutland.
Jessica łączyła się z Internetem za pomocą kopuły satelitarnej zamontowanej na rufie. Po powrocie, w asyście ogromnej ilości jachtów i motorówek na Jessicę czekały tłumy Australijczyków, ekipy telewizyjne, fani, ale przede wszystkim rodzice.
fot. News Ltd |
Fragment wywiadu:
Jessica Watson: Tak,
marzyłam o tym od czasu kiedy mama przeczytała mi książkę Jesse’go Martina pt. „Lionheart”.
Miałam wtedy 11 lat.
ML: Jak udało Ci się przekonać rodziców
do tego pomysłu i sprawić żeby Ci zaufali?
JW: Mama od
początku bardzo mnie wspierała, ale tatę musiałam namawiać trochę dłużej. Oni chyba
na początku myśleli, że nie mówię poważnie. Z czasem jednak zdali sobie sprawę,
że bardzo mi na tym zależy i oboje ogromnie mnie wspierali.
ML: Jakie momenty podczas podróży były
dla Ciebie najtrudniejsze?
JW: Sztorm na
Atlantyku był przerażający. Ogromne grzmoty i burze na Oceanie Arktycznym
też były trochę zniechęcające. Trudność sprawiały mi także zastoje kiedy nie
było wiatru.
ML: Jak technicznie przygotowywałaś się
do tej wyprawy? Ile czasu Ci to zajęło?
JW: Poświęciliśmy
kilka lat na przygotowania i pełne sześć miesięcy na to żeby naprawić łódź.
ML: Dlaczego zdecydowałaś się
popłynąć samotnie? Jakie są różnice między wyprawą w grupie, a samotnym
żeglowaniem?
JW: Zawsze
chciałam opłynąć Ziemię samotnie. Niedawno ukończyłam słynny rejs z Sydney do
Hobart, gdzie byłam kapitanem najmłodszej załogi, która go ukończyła w
sześćdziesięcioletniej historii tego rejsu.
ML: Czy masz swoich idoli
związanych z żeglarstwem, którzy Cię inspirują i motywują do nowych wyzwań?
JW: Podziwiam
wszystkich żeglarzy, którzy samotnie opłynęli Ziemię.
JACHTING 04/2012 www.jachting.pl |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz