Duże, małe, podłużne, błyszczące, chropowate, wyprostowane, pozaginane...
Nazywam je papierowymi podróżnikami. Przemierzają samotnie cały świat, aby w końcu wylądować w mojej skrzynce.
Zaglądam i czytam.
Peru, Australia, Kenia, Chile, Zanzibar, Kraków, Alaska, Mozambik...
Każda pocztówka to odrębna historia, której nigdy nie poznam.
Patrzę na zdjęcie, idę po schodach i wyobrażam sobie...
Zapach na plantacji kawy w małej wiosce w Kenii...
Świt nad Orinoko...
Szum Oceanu w Sawtell...
Wieżowce Nowego Jorku...
Pył unoszący się spod kopyt konia na ranczu w Teksasie...
Pędzące riksze na ulicy w Bombaju...
Pocztówki mają moc. Dla mnie to niestrudzeni wędrowcy, którzy różnymi drogami docierają na to samo spotkanie.
Poniżej kilka moich ulubionych, które przyszły do mnie ze świata.
Sawtell, Australia |
Machu Picchu, Peru |
Hawana, Kuba |
Wielki Kanion, Arizona |
Fiji |
Sri Lanka |
Nowy Jork |
Kapsztad, RPA |
Wagadugu, Burkina Faso |
Auckland, Nowa Zelandia |
Chile |
Melbourne, Australia |
Madagaskar |
Hollywood! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz