Te słowa wypowiedziane przez Thoreau tak bardzo zapadły w pamięć Chrisowi McCandlessowi, że postanowił wyruszyć na poszukiwanie prawdy. Prawdy, którą tak naprawdę dobrze znał tylko dusił ją w sobie. Chłopak z dobrej rodziny, wykształcony, oczytany, kompetentny najlepiej żeby od razu poszedł na studia, zdobył zawód i wiódł spokojne, szczęśliwe życie grzejąc się w blasku cywilizacji zachodu. Nie on, nie Chris. Z dnia na dzień rosła w nim coraz większa potrzeba wolności i chęć dotarcia na dno własnej duszy. Jak zrobić to najlepiej? Spełnić swoje marzenie o wielkiej odysei. Wędrówce bez telefonu, dokumentów, samochodu i wielu innych rzeczy, na widok których nastolatkom świecą się oczy.
Po opuszczeniu murów Uniwersytetu Emory w 1990 młody wędrowiec przekazał na konto organizacji charytatywnej Oxfam, zajmującej się walką z głodem na świecie, 24.000 dolarów swoich oszczędności. Do czeku dołączył kartkę, na której napisał: „Nakarmcie za to ludzi” Chciał żyć wolnością jak jego idole, których podziwiał. Na półkach w jego pokoju stały książki Jacka Londona, tak samo innego, odstającego od reszty, Lwa Tołstoja, Thoreau. Chciał tak jak ten ostatni móc żyć tym co da mu natura. Narastał w nim bunt do pustego materializmu. Słynna stała się jego rozmowa z ojcem w restauracji tuż po zakończeniu studiów. Brzmiała mniej więcej tak:
- Chciałbym kupić Ci nowy samochód.
-Ale po co mi nowy samochód. Nie potrzebuję nic.
Pod przybranym nazwiskiem ‘Alexander Supertramp’ wyruszył w samotną tułaczkę po Stanach Zjednoczonych. Wędrował przez południe Stanów. Idąc w kierunku Alaski odwiedził Arizonę, Południową Dakotę, Kalifornię. Dotarł do rzeki Kolorado gdzie początek miał jego kajakowy rejs, do Zatoki Kalifornijskiej. 25 kwietnia 1992 roku dotarł w końcu autostopem do Fairbanks, miasta gdzie w latach parzystych zaczyna się, a w latach nieparzystch kończy najtrudniejszy na świecie wyścig psich zaprzęgów Yukon Quest. W ten sposób McCandless poraz pierwszy postawił stopę na alaskańskiej ziemi. W swoim dzienniku Aleksander Superpodróżnik napisał tak:
„Więc teraz, po dwóch przeszlajanych latach, nadchodzi największa i ostateczna przygoda. Przełomowa walka o pokonanie... Tego fałszu, który jest wewnątrz... I zwycięskie zakończenie duchowej rewolucji. Żeby nie truła go więcej cywilizacja, on ucieka, I odchodzi sam, krocząc przez Ziemię, by stać się... Zagubionym w dziczy.”
Nie dziwię się, że Christophera ciągnęło właśnie na Alaskę. Ten największy stan Ameryki jest 5 razy większy od Polski, 2 razy większy od Teksasu i ma 10 razy większą powierzchnię niż Georgia czy Floryda. Mieszka tam zaledwie 600.000 tys. ludzi z czego połowa żyje w Anchorage. Gdyby w Nowym Jorku było takie zaludnienie jak na Alasce mieszkałoby tam 16 osób! Stan ten posiada połowę światowych lodowców i stanowi 1/5 masy całego kontynentu. Ostatnia granica, bo tak mieszkańcy nazywają swój stan kojarzona jest głównie z samotnymi wędrowcami, bliskością natury, głuszą, autostopowiczami i kierowcami z wielkimi pickupami. Na Alasce istnieje niepisane prawo mówiące, że żadnemu zbłąkanemu turyście nie można odmówić pomocy czy podwiezienia. W sprawie autostopowiczów Alaskanie są zgodni i solidarni dlatego wśród podróżników ten sposób przemieszczania jest popularny i oczywisty. Można też wybrać się na wyprawę wspaniałą koleją linii Alaska Railroad, która przejeżdża przez największe miasta, jak Anchorage, Fairbanks, Wasilla czy Talkeetna.
Z Fairbanks gdzie ostatni raz widziany był przez Jima Galliena Chris udał się szlakiem Stampede w kierunku Parku Narodowego Denali. Tam dotarł do opuszczonego autobusu rozpoczynając życie z dala od cywilizacji. Miał ze sobą tylko worek ryżu, karabin Remingtona, książkę "Tanaina Plantlore" Polował, jadł, słuchał i w końcu odnalazł upragnioną wolność. Myślę, że w dzisiejszym świecie tacy ludzie jak Chris mają naprawdę trudno. Nie każdy ma tyle odwagi żeby pójść za głosem serca i dać się ponieść ku szumom tysięcy wiatrów. Można przez całe życie robić to co robią inni, tylko po to żeby czuć się bezpiecznie, ale można też spróbować postawić na coś co ma wartość tak ogromną, że potrafi odmienić los. I Christopher tak zrobił. Nie zatracił głosu swojego serca wśród miejskiego szumu, który przytyka zmysły czarną smołą rozpaczy i wiecznej gonitwy za czymś czego tak naprawdę nie ma. A może jest tylko w naszych głowach...
Podróżnik czuł się wyzwolony. W listach do przyjaciela pisał:
„Nie mogę znieść myśli o tak wolnym człowieku jak ty w więzieniu. Podróżowanie jest zbyt łatwe, z tymi pieniędzmi, które mi zapłaciłeś. Moje dni były bardziej ekscytujące, kiedy byłem bez grosza. Zdecydowałem, że będę wieść takie życie przez jakiś czas. Wolność i proste piękno są za dobre, żeby z nich rezygnować.”
3 lipca Chris podjął jednak decyzję o powrocie do cywilizacji. Wyruszył w ponad 30 kilometrową trasę aby dojść do najbliższej drogi. Nie przewidział jednak, że rzeka przez, którą przedzierał się wcześniej płynęła silniejszym nurtem. Działo się to za sprawą topnienia okolicznych lodowców i spływania wody do zbiornika. McCandless pozostał w autobusie. 12 sierpnia wyrwał z książki kartkę z kilkoma linijkami z wiersza Robinsona Jeffersa "Mędrcy w chwilach zwątpienia" Po drugiej stronie napisał:
„Miałem szczęśliwe życie i dzięki ci, Panie. Do widzenia i niech Bóg was wszystkich błogosławi!”
„A gdybym się uśmiechał i biegł w Wasze ramiona… Czy zobaczylibyście wtedy to, co ja teraz widzę...”
Śmierć młodego podróżnika wstrząsnęła wieloma ludźmi ale też zainspirowała ich po podróży. Szlak, którym poruszał się Chris i magiczny autobus, w którym dokonał żywota są teraz często odwiedzane przez kolejne wolne duchy.
Po tragedii siostra Aleksandra Superpodróżnika powiedziała:
„Zrozumiałam co on robił. Że spędził cztery lata, wykonując absurdalne i nudne zadanie skończenia studiów, A teraz był wyzwolony z tego świata abstrakcji, Złudnego bezpieczeństwa, rodziców i dóbr materialnych, Rzeczy, które przesłaniały mu prawdę egzystencji.”
Siła! Możesz zrobić wszystko. Możesz iść wszędzie. Pieniądze... Siła to złudzenie. To właśnie tu. Możesz być tu.
Pod tym linkiem znajduje się fascynujący film o Alasce. Na mnie zrobił duże wrażenie. Mam nadzieję, że na Was także:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz