niedziela, 12 lutego 2017

O Australijczykach i Didgeridoo

Mogę obudzić się rano, zbiec z wzgórza w dół drogi, złapać autobus L 90 do dzielnicy Wynyard i pojechać do centrum, żeby zaliczać kolejne atrakcje. Mogę i tak też lubię czasami podróżować :)

Mogę jednak zrobić coś innego :) Na przykład pójść do ukrytych kilka dzielnic dalej Warriewood Wetlands, gdzie co chwila coś szeleści albo skrzypi. Potem usiąść sobie na ławce przy pobliskim jeziorze, a dwa kroki dalej zamienić dwa słowa z Australijką pracującą w lokalnej kawiarni. To jest właśnie magia podróżowania i odkrywania świata :) Australijczycy są niesamowici, a tu na północy Sydney stworzyli świat tak bezpieczny i przyjazny, że wychodząc nie zamykają nawet domów! 


Warriewood Wetlands



Usiedliśmy kilka dni temu z sąsiadami mojej kuzynki przy stole i zaczęliśmy rozmawiać. I to nie były rozmowy o polityce :) Z zapartym tchem słuchałem kiedy gospodarze i sąsiedzi z okolicy opowiadali o swoich pasjach i historiach życiowych. Po chwili do stołu dosiadł się Luke, który tu w Sydney jest bardzo znanym prezenterem radiowym i prowadzi nocną audycję przez 5 dni w tygodniu. Siedzieliśmy i spoglądaliśmy się na siebie, kiedy ktoś w końcu powiedział, żeby Luke zaprezentował mi jeden ze swoich największych talentów. Po chwili w jego dłoniach pojawił się bardzo długi, drewniany instrument, ozdobiony w typowe dla sztuki aborygeńskiej wzory z kropek. Ten instrument to didgeridoo, a dźwięk który się z niego wydobywa jest tubalny, tajemniczy i często można usłyszeć go w tle filmów dokumentalnych o Australii. Tworzony zwykle z drzewa eukaliptusa, didgeridoo wymaga od grającego posiadania niezwykłych umiejętności, polegających na opanowaniu techniki oddychania cyrkulacyjnego. Aby osiągnąć odpowiedni efekt trzeba bucząc, wydmuchiwać powietrze z ust przy jednoczesnym wciąganiu go przez nos do płuc. Na instrumencie grać mogą tylko mężczyźni i wykazano nawet, że ma właściwości zdrowotne (pomaga zwalczyć chrapanie oraz niedotlenienie podczas snu).
Po chwili Luke wręczył mi didgeridoo, a zebrani przy stole towarzysze udzielili mi kilku instrukcji. Poczułem się niezwykle wyróżniony! Dmuchnąłem i udało mi się podobno wydobyć odpowiedni dźwięk! To było bardzo ciekawe doświadczenie. Nie wiem czy wiecie, ale muzyka w świecie Aborygenów odgrywała niezwykle istotną rolę. Podobno pierwsze istoty, które tworzyły świat i kreowały kolejne wzgórza, doliny i rzeki właśnie śpiewały! Melodie w aborygeńskim świecie do dziś służą do opowiadania historii.
Po tych paru dniach w Australii mogę śmiało powiedzieć, że mieszkańcy których poznałem są mistrzami pozytywnego myślenia :) Odwiedziłem wczoraj kilka kolejnych miejsc, o których postaram się opowiedzieć w wolnej chwili. Byłem między innymi w Galerii Sztuki Nowej Południowej Walii czy w miejskiej bibliotece. Oba miejsca wywarły na mnie ogromne wrażenie. Biegnę nacieszyć się jeszcze miastem, ponieważ już w piątek wyruszam w Góry Błękitne :)

Do usłyszenia! Zapraszam do dyskusji w komentarzach. Może chcielibyście rozwikłać ze mną jakąś australijską tajemnicę? :)

Didgeridoo



Muzyka z didgeridoo:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz