środa, 31 grudnia 2014

Ostatnia Strona 2014

Jest 31 grudnia. Ostatni dzień roku. Jestem jeszcze przez chwilę w bibliotece i przygotowuję się do pisania eseju o amerykańskiej stacji telewizyjnej CBS. Zagłębiam się w kolejne książki, przywiezione w walizce z Londynu i jednocześnie spoglądam przez okno na niesamowity krajobraz mazurskiej zimy. I cieszę się, że właśnie w taki sposób spędzam pierwszą połowę tego dnia. 

Uwielbiam biblioteki. Przesiaduję w nich bardzo często na uniwersytecie. Zaszywam się wtedy na trzecim piętrze ze starymi numerami National Geographic, biografiami sławnych ludzi i książkami o filmach. Wiele razy w Londynie wpadałem do British Library czy Muzeów Historii Naturalnej albo Wiktorii i Alberta, pełnych eksponatów i tekstów. Lubię takie miejsca, bo zawsze mam szansę odkryć jakieś nowe tajemnice. Łatwiej jest mi tam zebrać myśli.

W Muzeum Historii Naturalnej
I tak też jest dzisiaj. Staram się unikać wzniosłych podsumowań. Zdecydowanie bardziej lubię symboliczne refleksje z przymrużeniem oka. Ten 31 grudnia to u mnie zawsze taki dzień wspomnień, coś więcej niż tylko kartka z kalendarza. Wszystkie wydarzenia, które jeszcze rok temu kryły się pod znakami zapytania teraz nie są już dla mnie zagadką. A jutro znowu obudzę się z brakiem świadomości na temat wielu sytuacji, które spotkają mnie w 2015. Robię naturalnie plany, mam też wiele pomysłów które chciałbym zrealizować w przeciągu kolejnych 12 miesięcy. Otwieram się jednak na nowe, wychodząc z założenia że wszystko co się dzieje jest w danym momencie najlepsze.

I wciąż nie mogę nadziwić się ile może wydarzyć się w przeciągu roku. Dla mnie to był fantastyczny rok. Tak samo jak poprzednie kilka lat. Wszystkie przełomowe, niosące z sobą kolejne przygody. Często zastanawiam się dlaczego tak się dzieje. I myślę, że już znam odpowiedź. Może kiedyś o tym napiszę. 

W styczniu skończyłem 20 lat. Po wykładzie znajomi przygotowani dla mnie niespodziankę. Zdmuchując świeczki na torcie słyszałem wokół siebie języki ze wszystkich stron świata, a nade mną unosił się szklany sufit uniwersytetu. To był wyjątkowy dzień, który zakończył się na premierze filmu „Dallas Buyers Club”.

Premiera 'Dallas Buyers Club'
Rzuciłem się w wir premier filmowych, stając często oko w oko z największymi gwiazdami Hollywood. Kiedyś pisałem do nich listy, a teraz mogłem zrobić im z bliska zdjęcie. Pamiętam jak zaczytywałem się w biografiach i oglądałem filmy w moim pokoju. Helen Mirren, Jessica Chastain, Anne Hathaway, George Clooney, Angleina Jolie, Brad Pitt czy legendarna Claudia Cardinale. Mógłbym tak jeszcze wymieniać. Za każdym razem przecierałem oczy ze zdumienia i zabierałem ze sobą znajomych, ciągle poznając nowych.

Angelina Jolie
Jessica Chastain
Helen Mirren
W maju jak grom z jasnego nieba spadła na mnie propozycja wyjazdu do Maroka z grupą polskich dziennikarzy na festiwal muzyczny ‘Mawazine’- jeden z największych na świecie pod względem publiczności. To było jak sen! Zdałem egzamin z prawa dziennikarskiego, spakowałem walizkę i przyleciałem do Polski. Kilka dni później byłem już w moim pokoju hotelowym w Rabacie. 


I tak przez prawie dwa tygodnie pukaliśmy do pokoi hotelowych, które otwierały przed nami swoje drzwi. W Chefchaouen z balkonu oglądałem wieczorem oświetlone miasto, a w Fezie hotel był pałacem, który przypominał mi słynne wille kalifornijskie w Bel Air albo Sunset Boulevard, poukrywane za wielkimi krzewami. To właśnie tam w nocy przyśnił mi się wąż, którego trzymałem tego samego popołudnia w Meknes i to tam o 3 nad ranem obudził mnie śpiew Muezzina. W łazience znalazłem też okno, z którego rozpościerał się niesamowity widok na rozgwieżdżone niebo. 

Widok z mojego balkonu w Hotelu Atlas, Chefchaouen


 
Hotel, jak ze snu 'Palais Faraj' Fez


Wąż z Meknes
Hotel 'Rabat'
W niebieskim mieście Chefchaouen drogę wskazywały mi koty i strome schody, a zaprowadziła nas tam kręta, afrykańska ścieżka i odgłosy cykad, które urządziły koncert za oknem naszego samochodu. Było to chyba najbardziej oryginalne miasto jakie widziałem i na pewno niedługo o nim napiszę. Wciąż pamiętam zapach amoniaku w farbiarniach w Fezie, bose dzieci biegające pomiędzy wąskimi uliczkami i osły taszczące worki z gruzem. A także spacery po dachach w Meknes i pierwszy łyk miętowej herbaty. 

W Chefchaouen



W Farbiarniach, Fez


Hotel Safari, Fez




To w Maroku zrobiłem mój pierwszy poważny wywiad z Jasonem Derulo, który już dzisiaj wystąpi na Sylwestrze w Warszawie! Widziałem z bliska Ricky’ego Martina, Alicię Keys, w medynie spotkałem na zakupach Roberta Planta. To był kalejdoskop wspomnień. Maroko będzie pierwszym tematem, do którego powrócę na blogu. Na pewno powrócę też do Afryki. Ten rytm jest tak bardzo niepowtarzalny i oszałamiający, że wzmocnił moje spojrzenie na ten kontynent i jego mieszkańców. 



Z Robertem Plantem


Napisałem kilka artykułów, po raz pierwszy odwiedziłem teatr na West Endzie. Wybrałem się na rozdanie nagród filmowych BAFTA. W wakacje spacerowałem po klifach w Dover, gdzie wiatr miotał mną na wszystkie strony. Spotkałem moją ulubioną pisarkę Jodi Picoult, której książki wypożyczałem w tej właśnie bibliotece, gdzie teraz jestem, Zaparzyłem tysiące kaw i przeprowadziłem setki rozmów z klientami. Opowiadałem w radiu o filmach. Pracowałem jako kelner podczas gali rozdania nagród charytatywnych. Chodziłem na wykłady, czytałem książki i spacerowałem po londyńskich parkach. Te najbardziej wyjątkowe wspomnienia zachowałem dla siebie.

Chwila odpoczynku w Kensington Gardens

W Dover
BAFTA AWARDS 16.02.14


Hollywood Evening
Niedługo pobiegnę przywitać Nowy Rok. 
Życzę Wam w Nowym Roku miliona przygód, które będę potem z przyjemnością oglądać na Facebooku czy Instagramie. Zaglądajcie tu czasem :) m.

 




czwartek, 9 października 2014

Smoki z Chinatown

Pamiętam moją pierwszą wizytę w Chinatown. Zapach ryżu, czerwone światła małych restauracji odbijające się w kałużach, chińską prasę porozkładaną na ulicy. Ogromne wrażenie zrobiły na mnie lampiony wiszące nad głowami przechodniów. Czasami tam zaglądam.

Tak jak wczoraj popołudniu w drodze na premierę filmu, kiedy nagle zobaczyłem taniec smoków.

Lubię takie niespodzianki, które dzieją się gdzieś po drodze. Dalego najlepsze rzeczy jakie przydarzyły mi się w Londynie były niezaplanowane :)


Chinatown wieczorem:





Premierowy Tydzień

Uwielbiam Londyn za to, że po 9 godzinach w pracy mogę pobiec do metra i po chwili przenieść się w zupełnie inny świat. Kiedyś mi niedostępny, a dziś na wyciągnięcie ręki :)

To był tydzień pełen wrażeń. Kolejne już niedługo, ponieważ końcówka roku to zawsze gorący zbiór plonów na filmowym polu. Najbliższe miesiące rozgrzeją mroźne chodniki przy największych londyńskich kinach.

Tak było wczoraj na deszczowej premierze filmu 'The Imination Game' na Leicester Square na której pojawili się m. in. Keira Knightley i Benedict Cumberbatch.

fot. Michał Lachowicz

Video z premiery:





Keira Knightley i Benedict Cumberbatch





Wtorkowa premiera filmu "The Rewrite" na której główną gwiazdą 
był Hugh Grant, wciąż z błyskiem w oku. Wspierała go 
Elizabeth Hurley.



Hugh Grant



Elizabeth Hurley



A w niedzielę w Mayfair na czerwonym dywanie pojawiły się 
Dakota Fanning i prawdziwa legenda włoskiego kina Claudia Cardinale.
Obie promowały tego dnia film "Effie Gray".

Caludia Cardinale podpisuje moje zdjęcie

Dakota Fanning


Na czerwonym dywanie