sobota, 11 lutego 2017

Dzień Dobry Sydney

Tajemnicze legendarne miasto, położone na końcu świata! Tak, Sydney jest niesamowite i kiedy spaceruję ulicami tego miasta to myślę o tym małym chłopcu, który kiedyś zasypiał z atlasem w ręku, a marzenie o tym dalekim lądzie było tak odległe jak ta cała wyprawa.

I teraz nagle dzieje się naprawdę! Od wczoraj jestem w Australii i powiem Wam, że Sydney płonie!! Poprzedniego dnia temperatura osiągnęła blisko 40 stopni, a poznany rano w autobusie starszy Australijczyk powiedział mi, że to jedno z najgorętszych lat w ostatnim czasie.

Dzisiaj jest tak samo! :) Jest 14.21 i zanim wyjdę, wypiję pewnie jeszcze kilka szklanek wody. 

Sydney to kolebka nowoczesności, położona na pradawnych ziemiach Aborygenów. King’s Cross, Liverpool Street, Hyde Park, Paddington, Oxford Street! Zaraz, zaraz! Przecież nazwy, z którymi wielokrotnie spotykałem się w Londynie! Tak, na każdym kroku widzę tutaj wpływy Brytyjczyków, o którym opowiem Wam później. Popołudnie można spędzić w Królewskich Ogrodach Botanicznych, a wieczorem wybrać się na zakupy do Budynku Królowej Wiktorii. Najstarszymi częściami tej metropolii są Circular Quay, przy której znajduje się wspomniany budynek Opery, a także The Rocks.

Największe wrażenie zrobiła na mnie oczywiście słynna Opera, jednak wciąż poznaję Sydney i czekam na kolejne inspiracje.  

Jest piękna! Jak niesamowita biała perła pośrodku miasta, która powstała aby zwrócić uwagę świata na dalekie Sydney. Nie wiem czy wiecie, ale przecież jeszcze w latach 80 tych myślano, że mieszkańcy miasta pomykają na kangurach! Ta nieprawdopodobna konstrukcja to dzieło Jorna Oberga Utzona, którego projekt w 1957 roku zwyciężył w konkursie. Budowa rozpoczęła się dwa lata później i z powodu problemów natury konstrukcyjnej przeciągnęła się aż do 1973 roku, kiedy to na oficjalnym jej otwarciu pojawiła się Królowa Elżbieta II.

Jednak kilka lat wcześniej pomiędzy Utzonem a ekipą wykonawczą doszło do konfliktu, ponieważ w projekcie wprowadzano niesatysfakcjonujące go zmiany. Autor w atmosferze skandalu opuścił Australię ale jeden z pokoi wewnątrz opery nosi jego nazwisko.

Czy wiecie, że słynnego architekta do zaprojektowania budynku zainspirowały… skórki pomarańczy?! Pewnego dnia, kiedy je jadł to zauważył, że układają się one w pewną niebywale inspirującą konstrukcję! I tak w jego głowie powstawał ten projekt, który dzisiaj jest flagowym miejscem w Sydney, które na zawsze zmieniło oblicze tego miasta.

Wielu mieszkańców potwierdza, że Sydney na dobre rozkwitło po igrzyskach olimpijskich, które odbyły się tutaj w 2000 roku. Życie tutaj zaliczane jest do najlepszych na świecie, a pracownicy biur i korporacji lubią ściągać garnitury i odpoczywać na pobliskich plażach, których jest tutaj aż kilkadziesiąt. Ludzie jak na razie byli dla mnie niezwykle przyjaźni, a jeden kierowca autobusu podwiózł mnie nawet bezpłatnie do przystanku, z którego odjeżdżał szukany przez mnie autobus!

Jednak jak w wielu innych, targanych sprzecznościami miejscach kontynentu, także i w Sydney ludzie zmagają się z naturą, która na przykład wkrada im się do domów. Widziałem nawet kiedyś dokument, w którym specjalne służby musiały z akademika pewnej dziewczyny wyciągać sowę! 

Po Sydney najprzyjemniej spaceruje się pieszo, szczególnie w lutym kiedy panuje tutaj słoneczne lato. Jeśli kiedykolwiek będziecie mieli możliwość odwiedzić to miasto, albo planujecie swoją własną wyprawę to podsunę Wam kilka ciekawych miejsc, które warto zanotować w swoim kalendarzu. W Galerii Sztuki Nowej Południowej Walii na pewno natkniecie się na kolekcję dzieł australijskich, europejskich, ale także tych poświęconych kulturze Aborygenów. Te najsłynniejsze muzea zwykle są darmowe i często mogą pomóc nasiąknąć nieco historią miasta. Warto też odwiedzić słynne akwarium, zoo Taronga czy wspiąć się na Sydney Tower, aby zobaczyć zapierającą dech w piersiach panoramę miasta. 


Z dużym zapasem wody idę dalej odkrywać dziś tajemnice, północnych plaż Sydney o których z przyjemnością Wam opowiem! 

Pozdrowienia!

M.
fot. Michał Lachowicz


































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz