Tajemnicze legendarne
miasto, położone na końcu świata! Tak, Sydney jest niesamowite i kiedy spaceruję
ulicami tego miasta to myślę o tym małym chłopcu, który kiedyś zasypiał z
atlasem w ręku, a marzenie o tym dalekim lądzie było tak odległe jak ta cała wyprawa.
I teraz nagle dzieje
się naprawdę! Od wczoraj jestem w
Australii i powiem Wam, że Sydney płonie!! Poprzedniego dnia temperatura osiągnęła blisko
40 stopni, a poznany rano w autobusie starszy Australijczyk powiedział mi, że to jedno
z najgorętszych lat w ostatnim czasie.
Dzisiaj jest tak samo! :) Jest 14.21 i zanim wyjdę, wypiję pewnie jeszcze kilka szklanek wody.
Sydney to kolebka
nowoczesności, położona na pradawnych ziemiach Aborygenów. King’s Cross, Liverpool Street, Hyde Park, Paddington, Oxford Street! Zaraz, zaraz! Przecież nazwy, z którymi wielokrotnie spotykałem się w Londynie! Tak, na
każdym kroku widzę tutaj wpływy Brytyjczyków, o którym opowiem Wam później. Popołudnie można spędzić w Królewskich Ogrodach Botanicznych, a wieczorem
wybrać się na zakupy do Budynku Królowej Wiktorii. Najstarszymi częściami tej
metropolii są Circular Quay, przy
której znajduje się wspomniany budynek Opery, a także The Rocks.
Największe wrażenie
zrobiła na mnie oczywiście słynna Opera, jednak wciąż poznaję Sydney i czekam
na kolejne inspiracje.
Jest piękna! Jak
niesamowita biała perła pośrodku miasta, która powstała aby zwrócić uwagę
świata na dalekie Sydney. Nie wiem czy wiecie, ale przecież jeszcze w latach 80 tych myślano, że
mieszkańcy miasta pomykają na kangurach! Ta nieprawdopodobna konstrukcja to
dzieło Jorna Oberga Utzona, którego projekt w 1957 roku zwyciężył w konkursie.
Budowa rozpoczęła się dwa lata później i z powodu problemów natury
konstrukcyjnej przeciągnęła się aż do 1973 roku, kiedy to na oficjalnym jej
otwarciu pojawiła się Królowa Elżbieta II.
Jednak kilka lat
wcześniej pomiędzy Utzonem a ekipą wykonawczą doszło do konfliktu, ponieważ w
projekcie wprowadzano niesatysfakcjonujące go zmiany. Autor w atmosferze skandalu opuścił Australię ale jeden z pokoi wewnątrz
opery nosi jego nazwisko.
Czy wiecie, że
słynnego architekta do zaprojektowania budynku zainspirowały… skórki
pomarańczy?! Pewnego dnia, kiedy je jadł to zauważył, że układają
się one w pewną niebywale inspirującą konstrukcję! I tak w jego głowie
powstawał ten projekt, który dzisiaj jest flagowym miejscem w Sydney, które na
zawsze zmieniło oblicze tego miasta.
Wielu mieszkańców
potwierdza, że Sydney na dobre rozkwitło po igrzyskach olimpijskich, które
odbyły się tutaj w 2000 roku. Życie tutaj zaliczane jest do najlepszych na
świecie, a pracownicy biur i korporacji lubią ściągać garnitury i odpoczywać na
pobliskich plażach, których jest tutaj aż kilkadziesiąt. Ludzie jak na razie byli dla mnie niezwykle przyjaźni, a jeden kierowca autobusu podwiózł mnie nawet bezpłatnie do przystanku, z którego odjeżdżał szukany przez mnie autobus!
Jednak jak w wielu
innych, targanych sprzecznościami miejscach kontynentu, także i w Sydney ludzie
zmagają się z naturą, która na przykład wkrada im się do domów. Widziałem nawet
kiedyś dokument, w którym specjalne służby musiały z akademika pewnej
dziewczyny wyciągać sowę!
Po Sydney
najprzyjemniej spaceruje się pieszo, szczególnie w lutym kiedy panuje tutaj
słoneczne lato. Jeśli kiedykolwiek będziecie mieli możliwość odwiedzić to
miasto, albo planujecie swoją własną wyprawę to podsunę Wam kilka ciekawych
miejsc, które warto zanotować w swoim kalendarzu. W Galerii Sztuki Nowej
Południowej Walii na pewno natkniecie się na kolekcję dzieł australijskich,
europejskich, ale także tych poświęconych kulturze Aborygenów. Te najsłynniejsze
muzea zwykle są darmowe i często mogą pomóc nasiąknąć nieco historią miasta. Warto też odwiedzić słynne akwarium, zoo Taronga czy wspiąć się na Sydney Tower, aby zobaczyć zapierającą dech w piersiach panoramę miasta.
Z dużym zapasem wody idę dalej odkrywać dziś tajemnice, północnych plaż Sydney o których z przyjemnością Wam opowiem!
Pozdrowienia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz