środa, 13 listopada 2013

Celine Dion w Londynie

Piątek, 8 listopada. Po szybkiej przesiadce a Leicester Square docieram w końcu na stację metra Hyde Park Corner. Na zegarku kilka minut po trzynastej. Z daleka widzę już bramę zapraszającą do londyńskiej krainy zieleni, jednak cel mojej wizyty jest inny.

Kilka dni temu całkiem przypadkowo dowiedziałem się, że do Londynu w celu promocji nowego albumu przyleciała Celine Dion. Z racji tego, że od wielu lat jest moją ulubioną piosenkarką postanowiłem zobaczyć ją na żywo. Wiedziałem tylko, że może być to trochę trudne, ponieważ nie miałem zielonego pojęcia w jakim hotelu się zatrzymała. W końcu po kilku godzinach pod jednym z filmikow na youtubie trafiłem na komentarz, w którym udało mi się znaleźć kluczową informację:

'Dorchester Hotel niedaleko Hyde Parku, to miejsce w którym zwykle zatrzymuje sie Celine Dion.'

Potem dowiedziałem się też, ze był to jeden z ulubionych hoteli Michaela Jacksona podczas jego wizyt w Wielkiej Brytanii.

Nie miałem jednak żadnej pewności czy dotrę tam na czas i czy uda mi sie w ogóle znaleźć to miejsce.

Postanowiłem jednak spróbować i z samego rana pobiegłem z aparatem w kierunku metra.

Wciąż stojąc pod tablicą z napisem 'Hyde Park Corner' nie wiem zbytnio, w którą ruszyć stronę. W końcu pytam się o drogę przechodzącej obok kobiety i okazuje się, że właśnie idzie w to samo miejsce!

Po kilkunastu minutach docieram pod Dorchester. Z daleka widzę już grupkę fanów czekających ze zdjęciami do podpisania. Po chwili wychodzi do nas ochroniarz i prosi żebyśmy ustawili sie za specjalnie przygotowanymi, metalowymi barierkami. To dobry znak i potwietdzenie, ze Celine na pewno jest w środku.

Po jakimś czasie pojawiają sie paparazzi z wielkimi, czarnymi aparatami. Atmosfera robi się gorąca, wszyscy szykują zdjęcia i notesy na autografy.

Przez prawie dwie godziny stoję z parasolką pod hotelem Dorchester, w centralnym Londynie i obserwuję to wszystko co dzieje się dookoła. Widzę podjeżdżające co chwila czarne taksówki, z których wysiadają pięknie uczesani i ubrani goście. Portierów wyciągających ogromne parasolki i otwierających je nad ich głowami, żeby nie spadła na nie ani jedna kropla deszczu. Następnie wszyscy równym krokiem, po marmurowych schodach wkraczają do świata blichtru i luksusu, do którego ja nie mam już dostępu.

Ale moze to i dobrze. Bo czy luksus i pieniądze są gwarantem szczęścia?

Wolę stać i moknąć, obserwować przejeżdżające samochody, w każdej chwili zdecydować, w którą pójdę stronę i wsłuchiwać się w krople deszczu obijające się o mój parasol. Nie ogranicza mnie sztywny harmonogram i nigdzie nie muszę się śpieszyć.

W końcu po dwóch godzinach oczekiwania, równo o 15 przez obrotowe drzwi wychodzi jedna z największych gwiazd na świecie. W pierwszym momencie swoje kroki kieruje w stronę samochodu, ale w ostatniej chwili dobiegają do niej odgłosy nawołujących fanów. Spogląda w naszą stronę, szybkim ruchem rozpina brązowy płaszcz i po chwili już rozdaje autografy. Widać, że bardzo się śpieszy, co zresztą sama podkreśla.

Spędza a nami dosłownie parę minut. Robię kilka fotografii, z torby w pośpiechu wyciągam pocztówkę z londyńskim widokiem. Po chwili widzę na niej czarny podpis. To już mój drugi. Kilka lat temu napisałem do Celine list na adres jednego z jej koncertów w Bell Centre w Montrealu. Po jakimś czasie w skrzynce znalazłem podpisane dla mnie zdjęcie. Tym razem jednak udało mi się zobaczyć ją na żywo.

Wydaje mi się, że na świecie zostało już niewiele gwiazd, które w tak doskonały sposób potrafiły pokierować swoją karierą, nie potrzebując do jej rozwoju skandali. Celine często w wywiadach podkreśla, że najwazniejsza jest dla niej muzyka i nie chce być częścią show businessu.

Jej historia pokazuje, że marzenia się spełniają, a przeznaczenie ma ogromną moc. Urodziła się jako najmłodsza z czternaściorga rodzeństwa i wychowywała w katolickiej oraz biednej rodzinie. Mimo to wszyscy byli w niej szczęśliwi. Zawsze pragnęła zostać piosenkarką i jak czas pokazał udało jej się to zrealizować. W wieku 12 lat wraz z matką i bratem napisała piosenke pt. ' Ce n'était qu'un rêve (To był tylko sen)' Następnie wysłali ją do menadżera René Angélil, którego nazwisko znaleźli na opakowaniu płyty Ginette Reno. Ten, zauroczony jej głosem postanowił zrobić niej światową gwiazdę i... zastawił swój własny dom, żeby sfinansować wydanie jej pierwszej płyty. Album okazał się ogromnym sukcesem, a między podopieczną i jej agentem mimo dużej różnicy wieku stopniowo zaczęło rodzić się uczucie. Z czasem przyszedł czas na kolejne wyzwania. Celine wzięła udział w Konkursie Eurowizji, w którym reprezentowała Szwajcarię. Jak się okazało wygrała go i to otworzyło jej kolejne drzwi. W wieku 18 lat postanowiła nauczyć się angielskiego, przeszła metamorfozę i gotowa była na podbój Stanów Zjednoczonych, gdzie zadebiutowała z pierwszym anglojęzycznym albumem 'Unison'

Dalej czekał już na nią tylko cały świat.

Dziś Rene i Celine od 20 lat są małżeństwem. On wciąż czuwa nad rozwojem jej kariery, a ona dalej porywa areny koncertowe na całym świecie. Ostatnia trasa 'Taking Chances Tour' miała miejsce na przełomie 2008 i 2009 roku. Podczas jej trwania artystka zagrała 135 koncertow w 93 miastach i 23 krajach. Wystąpiła również w Polsce.

Niesamowita historia. Fantastycznie jest spotkać na swojej drodze kogoś, kto w ciebie uwierzy.

Nawet jeśli miałaby to być jedyna osoba na świecie.


fot. Michał Lachowicz

















Autograf, który kilka lat temu dostalem od Celine


Prezentacja video:


'Taking Chances Tour'
2008/2009
Koncert
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz